Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/262

Ta strona została przepisana.

żonę o nader okazałej tuszy. Gdy jechała konno, murzyni mlaskali językami i kręcili głowami, mrucząc:
— Jedzie dużo, dużo mięsa!...
W wyobraźni swojej już rozkoszowali się smakiem tej olbrzymiej ilości mięsa. Czynili to nie tylko mężczyźni o trójkątnych zębach i djabelskich rogach na głowie, lecz i kobiety, stare i młode, a nawet najniebezpieczniejsze wśród nich kokietki, malujące sobie białą farbą twarze w paski i kołka — dla powabu i piękności.
Dziwne są te kobiety!
Jeżeli murzyn jest dzieckiem, zahukanem przez naturę, niewolnikiem tradycyj i przesądów, lecz jednak człowiekiem — to nie można tego powiedzieć bez zastrzeżeń o kobietach. Ich rozwój jest stokrotnie niższy; całego szeregu psychicznych objawów nie można jeszcze u nich zauważyć lub odczuć.
Kobieta murzyńska nie bardzo rozumie, co to jest wierność małżeńska. Wie, że nie powinna zdradzać męża.
Dlaczego?
Dlatego, że mąż ma prawo zażądać rozwodu, a jej rodzice mogą nie przyjąć córki do domu.
Dlatego, że, jak postanowiono u „nakomse“ szczepu Mossi, zostanie zamordowana.
Dlatego, że czarownik może urządzić próbę cnotliwości i dać jej do wypicia jadowity ekstrakt „teli“ lub wpuścić do oczu gryzące krople, od których straci wzrok, lub będzie chora niemal przez całe życie.
Lecz, jeżeli żadne z tych niebezpieczeństw jej nie grozi, murzynka objawia wielką lekkość obyczajów, a że jest łakoma na barwne tkaniny i klejnoty i rozumie wartość pieniędzy — cnota murzyńskich pań i panienek czai się gdzieś głęboko w dżungli.
Zresztą na obronę murzyńskich kobiet muszę zaznaczyć, że w pospólstwie nie uchodzi zdrada kobiety za zbyt wielką zbrodnię. Nawet prawo obyczajowe nie przewiduje kary dla niewiernej, żądając wyłącznie od kochanka wypłaty wynagrodzenia poszkodowanemu mężowi.