Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/264

Ta strona została przepisana.

żelaznych kotłów. Targ trwa długo i bardzo często kobieta odchodzi, rzucając byłemu mężowi dziecko, ze słowami:
— Weź je sobie!
Opowiadano mi w kilku miejscach o następującym wypadku: Siedmioletni chłopak ukradł sąsiadowi kilka korzeni injamu, lecz schwytano go na gorącym uczynku. Poszkodowany związał chłopaka i, zaniósłszy do lasu, zaczął go powoli palić na stosie. Na krzyki dziecka zbiegła się cała wieś i rodzice nieszczęśliwej ofiary.
— Zapłaćcie mi za skradziony injam dziesięć centymów, wtedy zwolnię chłopca! — oznajmił wieśniak.
Nikt nie zaryzykował takiej sumy i murzyn palił chłopca przez kilka dni, aż ten umarł.
Gdy o nienaturalnej śmierci dziecka dowiedziały się władze francuskie, zarządzono śledztwo, lecz winnych nie znaleziono. Wieśniacy milczeli, nie zdradzając tajemnicy.
Wystraszony zbrodniarz obiecał zapłacić rodzicom spalonego chłopca 25 franków, żądając wzamian, aby nie wszczynali sprawy.
Gdy śledztwo, nic nie wykrywszy, przerwano, morderca nie spełnił przyrzeczenia. Wtedy dopiero poszkodowani rodzice zaskarżyli go przed komendantem o niewypłacanie im obiecanej sumy i cała sprawa wyszła na jaw.
Są to fakty, doprawdy, straszniejsze od ludożerstwa, bo nie dające się wytłumaczyć niczem innem, oprócz przerażająco niskiego rozwoju umysłu i nerwów matek i żon murzyńskich.
Gdy społeczeństwo posiada takie kobiety, czyż można marzyć o jego szybkim postępie duchowym? Przecież te właśnie matki wychowują do pewnego wieku młode pokolenia murzyńskie, one to wtłaczają w mózg dzieci najbardziej ponure obyczaje, przesądy i zasady życiowe! One wpływają w znacznym stopniu na stan umysłowości swego szczepu.