Pociągiem drogi żelaznej szybko posuwaliśmy się ku oceanowi. Znikły bez śladu szmaragdowe sawanny. Podzwrotnikowy las, wysoki i ponury, stał tuż przy plancie.
Olbrzymie 60-metrowe mahonie, iroko, tiame, ako, asas, badi, dabema, emien, lo, mekore, pri, samba[1] pomięszały się tu z mniejszemi gatunkami drzew i z gęstemi krzakami. Z niebotycznych szczytów drzew zwieszają się pokryte liśćmi i kwiatami liany i pnące się rośliny.
Z mroku leśnego tu i ówdzie wybiegają potoki lub szyny wąskotorowych kolejek, dowożących do stacji drzewo. Od czasu do czasu spostrzegam wyrąbane polany, na nich — zwały gałęzi, sterczące potworne pnie i gąszcz różnych krzaków. Na niektórych porębach stoją szopy, dymiące lokomobile przenośnych tartaków, tłumy czarnych robotników i europejczycy w białych hełmach.
Na miejscach, gdzie las ścięto przed rokiem, strzelają do góry cienkie, zgrabne drzewka o pierzastych liściach, tworzących parasole. Jest to słynny „parasolnik“ — Mussanga Smithi, rosnący z zadziwiającą szybkością na wytrzebionych terenach. Leśnicy jeszcze
- ↑ Khaya ivorensis, Chlorofora excelsa, Entandrophragma, Antiaris toxicaria, Bridelia speciosa, Sarcocephalus Pobeguini, Piptadenia africana, Alstonia congensis, Parkia agboensis, Damoria Heckeli, Funtumia africana, Triplochiton Scleroxilon (podług określeń A. Chevalier).