Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/31

Ta strona została przepisana.

Czarownicy posiadają zdolność zjadania duszy ludzkiej tak, jak nienasycona nigdy ziemia pożera ciało.
Gdy nieboszczyk spocznie w mogile, ziemia ściska go siedem razy, aż zwłoki oddadzą pierwszą kroplę mleka, wyssanego z piersi matki.
Złe i dobre duchy napełniają ziemię i wszystko, co na niej się znajduje. Duchy mają swoich szpiegów w powietrzu, w wodzie i w dżungli. Są to drapieżne ptaki, ryby i dzikie zwierzęta...
— Czy zauważył pan tego sępa, co krążył nad nami? — pytał mnie metys, zwracając do mnie bezczelną, roześmianą twarz. — Podsłuchał nas i niezawodnie opowie o wszystkiem złym duchom. Dla pana — to nic, bo, czy tak, czy owak, będzie się pan smażył w „diahnamie“, lecz ja będę na ostatecznym sądzie źle widziany. Zresztą powiem, że chciałem pana nawrócić na muzułmanizm. Niech pan wtedy przyświadczy!
— Dobrze, zrobione! — zgodziłem się. — Jednak niech mi pan szczerze powie, w co właściwie pan wierzy?
Metys parsknął śmiechem i zawołał:
— Każdy człowiek nosi w sobie swego Boga, lecz nie jest on podobny do tego, o którym rozpowiadają „słudzy boży“! A czy pański Bóg jest taki, o jakim mówią wasi „biali ojcowie“?...
Wchodziliśmy na śliską drogę teologicznych dociekań. Przerwałem ją za pomocą pięciu franków i — rozstałem się z czarnym sceptykiem.
W każdym razie z jego opowiadania wyciągnąłem wniosek, że islam afrykański oddawna stał się również najprawdziwszym „metysem“, a przecież niektórzy znawcy nauki Proroka nie chcą temu wierzyć. Żeby im ostatecznie popsuć humor, pozwolę sobie na wypowiedzenie zdania, że czystego islamu obecnie nigdzie znaleźć nie można.
Religja, dająca zbyt dużo zasadniczych, oderwanych przepisów, nieraz istotnie lub pozornie absurdalnych — nie może nie wywołać jawnego lub ukrytego protestu z chwilą, gdy zniknie strach przed karą.