Nie wiem, czy „ngaro“ jest takim prawdziwym wodociągiem; myślę raczej, że korzenie jej opuszczają się głęboko, jak inne rośliny pustyni, szukające wody we wnętrzu piersi ziemi.
W dżungli obserwowałem dwa olbrzymie jastrzębie, bijące się o węża. Była to walka zażarta, pełna groźnego klekotu, syczenia i potężnych ciosów, zadawanych szponami. Walkę przerwał czubaty „biały orzeł“ (Spizaëtus bellicosus), wspaniały drapieżnik, porywający, jak mi opowiadano, nawet jagnięta i dzieci. Spadł, jak kamień, groźnie najeżył pióra na głowie i wydał okrzyk bojowy. Jastrzębie odleciały, kwiląc żałośnie, a tymczasem orzeł rozdzierał węża.
Gdy pewnego razu posuwałem się za szerzącym się i pochłaniającym zarośla pożarem, spostrzegłem dziwnego ptaka, lecącego wysoko nad płonącą dżunglą. Gdy zniżył się nieco, dojrzałem prawie czarne upierzenie z szerokim, jasnym pasem na skrzydłach i ruchomym czubem na czarnej głowie. Był to drapieżnik.
Gdy szybował w powietrzu, zadziwił mnie swoim lotem. Dokonywał w powietrzu niespodziewanych skoków, zwrotów, koziołkował, jak to czynią niektóre gatunki gołębi, padał znienacka, prawie dotykając piersią płomieni, i znowu w oka mgnieniu wzbijał się na znaczną wysokość. Nareszcie opuścił się na wierzchołek nagiego baobabu i usiadł. Spostrzegłem wtedy czerwone nogi i czerwony dziób. Ptak nagle się nadął, zamienił się w ciemną kulę, najeżając pióra na piersi i głowie. Wtedy poznałem go.
Miałem przed sobą sokoła-figlarza (Helotarsus ecaudatus) — wroga wężów.
Faramusa-Keita przysięgał, że, jeżeli cień figlarza pada na człowieka, jest to oznaką zbliżającej się śmierci.
We wschodniej Afryce murzyni nazywają tego sokoła „ptasim lekarzem“, gdyż, jak twierdzą, figlarz zdaleka przynosi lecznicze zioła. Inne ludy afrykańskie nadały temu drapieżnikowi nazwę „powietrznej małpy“.
Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/61
Ta strona została przepisana.