Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/81

Ta strona została przepisana.

Wyroki wykonywa się nieraz potajemnie. Nic więc dziwnego, że stowarzyszenie o takim charakterze musi posiadać swoją własną, tajną mowę. Jedną z nich jest mowa „bure“ — szczebiot niepokaźnego ptaszka dżungli.
Pewien stary oficer kolonjalny, obecnie znajdujący się już na emeryturze, opowiedział mi niedawny stosunkowo, krwawy epizod z historji kolonizacji europejskiej w Afryce.
— „Zdarzyło się to, mój panie, podczas wojny naszej z almami Samori, a więc pomiędzy 1894 a 1897 rokiem — opowiadał pułkownik. — Były to czasy niespokojne, czasy krwawe! W tym okresie Francuzi zdobywali północną część Wybrzeża Kości Słoniowej; Anglicy usiłowali wejść na lewy brzeg Wolty; odbywały się wyprawy wojenne do kraju dzikich Lobi; powstaniec Sarantye Mori urządzał zbrojne napady na angielskie oddziały... Czas był trwożny, niepewny! Wtedy to postanowił almami Samori zadać nam cios ostateczny. Jednak po zajęciu Gwinei i źródeł Nigru odrzuciliśmy Samori na południe. Przedsiębiorczy i nieugięty almami uplanował utworzenie niezależnego państwa murzyńskiego na wschodzie. Dla wykonania tego planu musiał nawiązać dobre stosunki z muzułmańskiem miastem Kongiem[1] — bogatem i podtrzymującem stałe stosunki ze Złotem Wybrzeżem, gdzie można było z łatwością nabywać broń, amunicję i konie. Jednak Kong dość zimno przyjął posłów wojowniczego króla, a gdy francuskie oddziały zbliżyły się do miasta, mieszkańcy jego zachowali się spokojnie. Po wyjściu Francuzów na północ, Samori napadł na Kong, zburzył miasto, a nieszczęśliwych mieszkańców uprowadził do niewoli i rozrzucił po całym Sudanie południowym i wschodnim.

„W pewnej wiosce, położonej niedaleko od Kudugu, osiedliło się kilka rodzin uciekinierów z Konga, oto-

  1. W północnej części Wybrzeża Kości Słoniowej.