Strona:F. A. Ossendowski - Niewolnicy słońca 02.djvu/88

Ta strona została przepisana.

Od sudańskiej granicy do pierwszej administracyjnej osady przecinaliśmy bogaty kraj rolniczy. Wyrwano już dżungli znaczne obszary roli, gdzie ciągle widzieliśmy plantacje bawełny, pola prosa, kukurydzy, kalebasów i mniejsze zagony, otaczające zagrody — wieśniaków, uprawiających tu manjok, pataty, injam,[1] arachidy groch i da, czyli konopie, używane do przyrządzania powrozów oraz haszyszu „kif“.
Dziwny wygląd mają wioski murzynów Diula i Bobo. Małe, do ulów podobne chatki, sklecone z trzciny i gliny, przyklejone jedna do drugiej, jak komórki woskowe w plastrze miodu, kręte korytarze — uliczki — takie są te wioski. Pięknie zbudowane kobiety kroczą posuwistym krokiem. Starsze mają górną lub dolną wargę przebitą, a w niej noszą albo kolczyk, albo kawałek białego drzewa lub kości. Spotykam kobiety o opuchniętych gardzielach. Są to chore na wole.
Kobiety mają na sobie tylko pęki zielonych liści zprzodu i ztyłu, lecz na szyjach i piersiach — dużo klejnotów.
We wsiach widzimy sporo bydła i drobiu. Zadziwiają nas niesłychanie tłuste kury i kurczęta. Wkrótce poznajemy przyczynę tego, przyglądając się karmieniu domowego ptactwa. Z brussy przybiegły właśnie dziewczęta, przynosząc pożywienie dla kur. Były to koszyczki, pełne... termitów, gnijącego mięsa i manjoku.
Kury wyłapały szybko wszystkie owady, a dziewczęta pobiegły do dżungli, niosąc z powrotem swoje koszyki z cuchnącem mięsem. Pozostawiły je przy kopcach termitów. W ciągu nocy owady zagospodarują się w koszykach a po wschodzie słońca pójdą na pokarm kurom. Tanie to, a bardzo dobre pożywienie!

Kur wszędzie po wsiach gromady, całe stada!

  1. Z rodz. Dioscoraceae. Roślina z narościami na korzeniach. Te naroście są gorzkie i trujące, lecz, wygotowane w wodzie, stanowią doskonałe pożywienie; ze składu chemicznego i smaku są podobne do ziemniaków.