dla wykonania różnych robót, umiał z każdym dojść do porozumienia, był niezastąpionym pomocnikiem Kowala w jego nadzwyczajnem przedsięwzięciu.
Jako lekarz, student po paru miesiącach zauważył, że pochłonięci pracą ludzie mniej myśleli o swojej chorobie, szczególnie dotyczyło to zadżumionych, którzy jakgdyby się odrodzili. Choroba ta, powolnie trująca organizm Azjatów, widocznie zatrzymała się w swoim dalszym rozwoju. Dobrze odżywiani, zajęci pracą, ustawicznie podbudzani energją Kowala i Buszaka, ludzie nabrali spokoju, wiary; mięśnie — siły i sprężystości.
Patrzyli jak w tęczę w spokojną i pogodną twarz Kowala i w mózgach Azjatów i niewiele inteligentniejszych od nich syberyjskich chłopów krzepła myśl, że wśród nich przebywa jakiś czarownik, a może, jak w to święcie wierzył Buszak, dobre bóstwo.
Gdy Kowal widział, jak z nędzy i rozpaczy chorzy powoli powracali do życia, fala nadziei i gorącej miłości przypływała mu do serca i wtedy oczy zamglone ku niebu wznosił i szeptał:
— Boże dobry! Jeżeli uczynek mój jest miły Tobie, a ludziom tym stroskanym — na zbawienie i pożytek, o jedną nagrodę Cię proszę.. zachowaj dla mnie i złącz mię z tą, którą ukochało serce moje...
Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/107
Ta strona została przepisana.