wicie, że „miłdzan“, czyli powolnie działająca dżuma, była właściwie nie dżumą, a tylko jakąś inną chorobą, znikającą przy częstym ruchu na świeżem powietrzu, przy dobrem utrzymaniu i ciepłem mieszkaniu.
Buszak zupełnie się wyleczył i był drugą po Kowalu osobą w osadzie. Sprytny i dzielny, mógłby już samodzielnie kierować życiem kolonji.
Kowal rozumiał, że ten ubóstwiający go człowiek zczasem zastąpi go. Chciał tylko wprowadzić w osadzie jeszcze jedną rzecz, a mianowicie — sprzedaż jarzyn, masła, ryb i cedrowych orzechów do pobliskich miast: Irkucka, Wercholeńska, Barguzina i Mysowska. Dla tego celu postanowił zbudować flotylę łodzi żaglowych.
Chciał wprowadzić handel dlatego, żeby osada miała zawsze towar lub pieniądze dla nabywania potrzebnych rzeczy.
Właśnie gdy się naradzał nad tem z Buszakiem i kilku innymi osadnikami, przybiegł pracujący na zachodnim brzegu wyspy człowiek i doniósł, że jakiś statek zbliża się do wyspy.
Kowal wziął czapkę i poszedł ku brzegowi. Ujrzał niewielki rządowy parowiec, który już dobijał do wyspy. Nareszcie zahuczał przeraźliwie i zatrzymał się o jakie trzydzieści kroków od dość stromego brzegu wyspy.
Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/117
Ta strona została przepisana.