Przy dużem biurku, zarzuconem papierami i książkami, siedział wysoki, siwy, o rozumnej i dobrotliwej twarzy generał. Był to baron Korf, uczony i podróżnik, Niemiec, mający wielkie wpływy przy dworze cara.
Podniósł się na spotkanie Kowala, wyciągnął do niego rękę i łamaną mową rosyjską zaczął podziwiać działalność studenta śród nieszczęśliwych tubylców wyklętej wyspy. Mówiąc to, zwracał się do obecnych dygnitarzy, a ci również bardzo pochlebnie wyrażali swoją opinję o pracy Kowala. Wreszcie generał poprosił studenta, by usiadł i opowiedział o całym przebiegu swej czynności na Olchonie.
Kowal rzeczowo i zarazem barwnie naszkicował przejście ludności, umierającej przedtem w barłogach, do form życia normalnych osadników, a gdy mówić zaczął o swoich spostrzeżeniach medycznych, słuchający go uważnie główny inspektor lekarski Polak, dr. Aleksandrowicz, zaproponował mu odczyt w towarzystwie lekarskiem.
Baron Korf zaprosił wszystkich na kolację, a nazajutrz zaszczycił odczyt swoją obecnością, podkreślając życzliwość dla osoby i pracy studenta. W rezultacie generał oznajmił, że będzie nalegał na założenie centralnej lecznicy i stacji klimatycznej dla chorych na trąd i północno-azjatycką odmianę dżumy.
Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/120
Ta strona została przepisana.