Radkiewicz bardzo prędko rozpatrzył się na nowem miejscu i wciągnął do swego przedsięwzięcia Finlandczyka — Franca Lindensztadta, też wygnańca, niedawno wypuszczonego z więzienia bez prawa jednak wyjazdu z obwodu miasta. Lindensztadt wkrótce zasłynął wśród rybaków jako fachowiec, bo też był nim, całe życie spędziwszy na Bałtyku, trudniąc się połowem ryb. Wyrywano sobie Lindensztadta wzajemnie, aż dopóki Radkiewicz nie położył kresu tej konkurencji, zapraszając Finlandczyka na wspólnika. W ciągu paru miesięcy zorganizował Radkiewicz przedsiębiorstwo, na które z podziwem spoglądali rosyjscy rybacy. Lindensztadt zarządzał połowem ryb, Radkiewicz — przyrządzaniem konserw z ryb i handlem. Wszyscy przepowiadali nowym przedsiębiorcom wielkie powodzenie, lecz nikt nie domyślał się, co się działo w głowach nowych rybaków. Do późna w nocy siedzieli w swojej izbie, szeptali do siebie, przeglądali dużą mapę Azji, coś obliczali na niej i wymierzali, robili rysunki wielkiej dwumasztowej łodzi i wszystko to w nocnej ciszy, pokryjomu, szeptem, jakgdyby knuli jakiś straszliwy spisek.
Przez całą jesień i zimę pracowali nowi towarzysze. W jesieni łapali ryby sieciami, w zimie — specjalnemi wędkami, spuszczając je na dno rzeki przez otwory w lodzie; wieczo-
Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/14
Ta strona została przepisana.