Szedł powolnym, ociężałym krokiem do hangaru. Czuł jeszcze wzruszenie i lekkie dreszcze, które nie opuszczały go przez cały czas trwania uroczystej ceremonji udekorowania go krzyżem walecznych.
Siwy, surowy generał mówił do niego przed godziną, a słowa te brzmiały mu jeszcze w uszach:
— Lotnik Roberts swoją odwagą i roztropnością w boju wielkie zasługi położył dla ojczyzny...
Długo jeszcze przemawiał tak generał, lecz Roberts nie słyszał już wszystkiego, ponieważ po pierwszym frazesie dowódcy doszły go cichy śmiech i pogardliwe słowa:
— Gdzie ma szukać swojej ojczyzny ten czarny bękart?...
Lotnik na to wspomnienie zacisnął zęby, aż mu zgrzytnęły, i podniósł pięści do góry, w gniewie bezsilnym, albo — w rozpaczy niemej.
Roberts zaczął iść szybciej, prawie biec i to uspokoiło go znacznie.