przypadkowy most przerzuciło współczucie Pitta dla niej, ściganej, bezdomnej kobiety, a może jeszcze bardziej — dziwne powikłanie stosunków pomiędzy nią, Olafem Nilsenem i „Białym Kapitanem“...
Most ten jednak runął z chwilą, gdy po tragicznej śmierci norweskiego szypra, który spadł z wysokiego spychu nad fjordem wraz z mężem jej — Waege Tornwalsenem, Elza odzyskała wolność i niezależność.
Pitt Hardful kilka lat przeżył w ich środowisku, jako wierny, dobry przyjaciel i starszy, mądrzejszy towarzysz, lecz wszyscy na „Witeziu“: mroczny Olaf, Elza Tornwalsen, mocarny Mikołaj Skalny, potworny Ikonen i inni, odczuwali wyraźnie, że „Biały Kapitan“ uważa siebie za przygodnego, czasowego przybysza, że kuter norweski jest dla niego miejscem przypadkowego i krótkiego pobytu.
O, Pitt Hardful każdym ruchem swoim, każdem słowem bezwiednie przypominał, że z innego pochodzi świata i do innego dąży celu!
Ona i nieszczęśliwy Olaf Nilsen bez zastrzeżeń oddali mu swoje serce i zaprzedali duszę. Pragnęli podążyć za Pittem ku jego celowi i szli za nim, poddając się woli tego obcego im człowieka. Wkońcu stał się ich sumieniem, natchnieniem i mistrzem. Dotrzymaliby mu może kroku, bo Pitt był wyrozumiały, dobry i starał się zawsze dopomagać im. Los zrządził inaczej.
Olaf Nilsen odszedł na zawsze... Ona pozostała na Lango, samotna i czekała jak każda kobieta, której serce jest pełne miłości, a dusza oddania, wierząc, że po długiem, ciężkiem oczekiwaniu, udręki pełnem, „Biały Kapitan“ powróci i wyciągnie do niej rękę.
Z biegiem czasu przyszło jednak opamiętanie.
Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.