arm aide stroke“, dającym mu przewagę wobec atletycznej budowy ciała.
Dystans jednak nie zmniejszał się ani zwiększał.
I właśnie, gdy w przerwie pomiędzy łamaczem fał a molo wrywać się zaczęły większe bałwany, stało się coś niepojętego i zdumiewającego.
Elza podniosła się w wodzie i obejrzała. Jednego krótkiego spojrzenia starczyło jej, aby odczytać z wyrazu oczu przeciwnika zamiar jego, więc nagle zmieniła sportowy sposób pływania „crawlem“ na inny, który sprawozdawcy pism zwykle nazywali „prostaczym“, „rybackim“ i „pozbawionym wszelkiej klasy i kultury“.
Wyprostowały się, sprężyły nagie, silne ramiona i jęły wyciągać się naprzód, jakgdyby chwytając niewidzialne liny i ciągnąc je ku sobie. A było to potężne pociągnięcie, gdyż za każdym rozmachem czerwona sylwetka pływaczki wyrzucała się z wody do pasa i chyżo ślizgała się porywczemi rzutami. Nieraz ruchy jej były tak obliczone, że wylatywała z jednego piennego bałwana na drugi, unoszący ją coraz dalej.
Ani Pitt Hardful, ani sędziowie i publiczność motorówek nie wątpili już, że Elza pierwsza dotrze do baki, postawionej naprzeciwko północnego mola, i że poprowadzi wyścig dalej. Jednak nikt nie przewidywał, co zamierzała uczynić dalej zuchwała pływaczka.
Tymczasem Elza Tornwalsen, dotarłszy do baki, jeszcze raz się obejrzała i, przekonawszy się, że przeciwnik pozostał znacznie wtyle, kilkoma rzutami minęła mur mola i wypłynęła na otwarty ocean, skotłowany, spieniony, rozmiotany i rozbestwiony.
— Popłynie ku Biarritz z wiatrem! — wyraził swój
Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.