Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.

albo zginiecie w tundrze, perros! Ha-ha-ha! „Obywatelu“ Bluehm, ja się znam na szacherkach!...
Zaniepokojony agitator kapitalistyczny usiłował się bronić, więc jął krzyczeć:
— Ten obywatel operuje niedorzecznemi dowodami! Powiedział przed chwilą, że kapitaliści nie mogliby dostarczyć tu innych robotników, a teraz powiada, że po trzech miesiącach wyrzuci was lub zmusi do pracy na innych, niedogodnych warunkach. Gdzież tu logika? Kto panu uwierzy, obywatelu Gradaz!
— Ha-ha-ha! — szalał Hiszpan. — Tu cię mam, senor Bluehm! Powiedziałem ci, że jesteś canalla — spryciarzem, chociaż wogóle jesteś canalla! Estoy fuera de mi de alegoria! Czyż ja nie wiem, że już się naradzasz z Samojedami? O, Dios mio! Kapitaliści załatwią się z wami, jak z królikami, albo morskiemi świnkami. Jesteście tu tak, jak one, bezbronni! A tymczasem „Bluehmy“ przyślą tu kilku dobrze płatnych majstrów, wygonią was na śmierć głodową, a na wasze miejsce spędzą tanich robotników, prawdziwe bydło robocze — Samojedów!... Kilka tysięcy tych ciemnych biedaków włóczy się po równinie Tajmyrskiej... znajdą się też inni... O, animales! Przejrzałem ja ciebie, Bluehm! Chciałeś zgubić „Krainę Wielkiej Odmiany“, zamordować ideę jej, zagarnąć „Złotą Studnię“, bezwstydnie uciemiężyć wszystkich osadników i otrzymać nagrodę od swoich drapieżnych kapitalistów! Widzę wszystko, jak na dłoni! Czytam w twoich przebiegłych oczach, a was ostrzegam przed wielką zdradą, groźnem niebezpieczeństwem! Musicie działać natychmiast energicznie! Tylko „Biały Kapitan“, tylko rada mogą dać wam to,