szypra, Olafa Nilsena, z którym odbyłem kilka pływanek handlowych, mając w rumie pod pokładem nie kontrabandę i nie porwane do domów rozpusty kobiety, o czem mogą świadczyć znajdujące się tu na sali dokumenty komór celnych, sprawdzających ładunek „Witezia“, lecz towary, potrzebne dla mieszkańców dalekiej północy — dla rybaków, myśliwców i pastuchów. Nie będę zabierał czasu szanownej publiczności, tu zgromadzonej, opisem naszych dość niezwykłych ryz, przejdę natomiast do tego punktu, który zmusił mnie do zwołania posiadaczy oszczędności.
Po tym wstępie Pitt Hardful opowiedział zebranym o ciężkiej i niebezpiecznej pływance do brzegów półwyspu Tajmyrskiego na oceanie Lodowatym i o odkryciu tam potężnych pokładów złota.
Kapitan śledził uważnie nastroje, panujące na sali, więc odrazu spostrzegł drapieżne błyski w oczach słuchaczów i wyczuł, że dość wrogi i szyderczy, pełny podejrzliwości nastrój szybko pierzcha, ustępując miejsca żywemu zainteresowaniu.
— Panowie! — oznajmił Pitt Hardful. — Wśród ludzi, odbywających tę daleką i awanturniczą podróż, mieliśmy dwóch bardzo doświadczonych prospektorów — poszukiwaczy złota, którzy strawili część swego życia w Klondajku i we wschodniej Syberji. Są to panowie Roy Halter, znany pod przezwiskiem „Bezimienny“, oraz Walter Sparrow, posiadający nadany mu przez współtowarzyszy przydomek — „Puhacz“. Właśnie na moje wezwanie obaj czcigodni dżentelmeni przybyli, aby złożyć tu raport z tego, cośmy zdążyli już zrobić na dalekiej Północy. Za pozwoleniem szanownego zgromadzenia, udzielam głosu wspomnianym dżentelmenom.
Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.