Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

pitan“ powróci do dawnego życia. Ha! Może więc właśnie jego szuka, szuka po świecie, i tu i tam?
Nie! Przyrzekł jej wprawdzie, że będzie czuwał nad jej losem, jednak potem, gdy Olaf Nilsen spoczął na wieki na dnie oceanu, nigdy nie starał się dowiadywać o nią. Czem mogła być dla niego ta rybaczka, chmurna, smętna prostaczka z Lango?
Od rozłąki w Hadsefjordzie minęły lata i prawie że zapomniał o wszystkiem, powracając do niej myślą przypadkowo tylko, gdy dla wypoczynku i ukojenia ożywiał we wspomnieniach potężną postać Olafa Nilsena i życie na „Witeziu“, lub, gdy z dalekiej północy przesyłano mu regularnie dwa razy do roku należne mu złoto, przekazywane przez jeden z banków londyńskich.
Poco więc miałaby go Elza szukać? Czyż nie czuła, że są istotami, żyjącemi niemal na różnych biegunach?
Zagadka ta drażniła go i podniecała.
Elza Tornwalsen, były majtek Otto Lowe, i nagle — wystawny hotel i „dame de compagnie“! Stać ją na to wszystko, bo posiada ogromny majątek, jednak Pitt nigdy nie myślał, że potrafi ona korzystać ze swoich kapitałów. Nie mógł wyjść ze zdumienia. Zawsze, ilekroć przychodziła mu na pamięć ta dziwna kobieta północna, myślał, że stanie się z czasem taką samą Eddą-prababką, o której jemu i Olafowi Nilsenowi lubiła opowiadać. Wyobrażał więc sobie Elzę w przyszłości jako wiekową, siwowłosą niewiastę, mieszkającą w małej, schludnej chatce tuż ponad spychem, zbiegającym na zdziar Hadsefjordu. Tłum młodych dziewcząt i chłopaków w koszulkach rybackich i w skórzanych kapeluszach otacza staruszkę. Z ciekawością ogląda ta młoda czereda ciężkie, ze zczerniałego drzewa zrobione szafy