— Wszystkie pokoje zamówione są przez Amerykanów i Anglików, którzy przyjeżdżają na ten wyścig, monsieur!
— Dobrze! — odpowiedział Pitt Hardful i kazał szoferowi wieść się do miasteczka. W drodze obiecał mu ofiarować sto franków, jeżeli ten znajdzie dla niego pokój w pobliżu hotelu „Edward VII“.
W kwadrans później kapitan był już ulokowany w willi, stojącej nawprost hotelu, gdzie mieszkała Elza Tornwalsen, a okna pokoju wychodziły na główną fasadę ogromnego gmachu „Edwarda VII“.
W oczekiwaniu przybycia Miguela z bagażami, Pitt Hardful wyszedł na kamienne nadbrzeże, ciągnące się wzdłuż plaży — od hotelu „Les flots bleus“ aż do kanału, prowadzącego do portu.
Szedł w stronę kasyna „La Pergola“ i przyglądał się publiczności. Hiszpanie, Amerykanie, Anglicy, Holendrzy, Brazylijczycy i zaledwie zrzadka spotykane grupki trzymających się na uboczu Francuzów, tłoczyli się na szerokim chodniku. Panowie w płaszczach kąpielowych i płóciennych „espandriljach“ lub smokingach, gdyż zbliżała się godzina kolacji, panie w fantastycznych pyjamach, o rozszerzonych u dołu na modłę meksykańską pantalonach, w dziwacznych „sombreros“ lub w balowych tualetach, służba kąpielowa, handlarze fałszywych wschodnich kobierców i łakoci, szoferzy, oczekujący na swoich panów, stanowili barwny tłum. Różnojęzyczna mowa, śmiech, okrzyki, dowcipy rozlegały się ze wszystkich stron. Ta i owa wystrojona lub obnażona dama zatrzymała swój wzrok na nieznanej postaci barczystego Pitta Hardfula o śmiałej i ogorzałej
Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.