się tylko dlatego, że mu się nie podoba tryb życia tej damy? Gazety piszą, że otaczają ją wszędzie tłumy wielbicieli, sama zaś pani Tornwalsen lubi rozgłos, chociażby, naprzykład, z tym wyścigiem pływackim, z tym puharem „for the best swimming“, z tym bajecznym zakładem, ogłoszonym przez mr. Johna Cornyle...
Lady Rozalja w miarę, jak rozwijał swoją myśl kapitan, sztywniała coraz bardziej, oczy jej stawały się zimne, twarz okrywała się rumieńcem oburzenia.
— Panie Roy-Duvergne! — rzekła wyniośle. — Jeżeli ten gentleman tak myśli, jak pan to wyraził, to jest nietylko głupcem, lecz, daleko gorzej, — nie jest wcale gentlemanem!
— O, przepraszam panią, lady Steward-Foldew! — zawołał, podnosząc się, Pitt Hardful. — Muszę bronić tego nieznanego mi człowieka i prosić o wyjaśnienie, dlaczego uważa go pani za nie-gentlemana?
— Panie Roy-Duvergne — podkreślając każde słowo, odparła stara dama, — gentleman, ważąc się na wytworzenie własnej opinji o kobiecie, powinien dokładnie zbadać jej całe życie, jego treść wewnętrzną, a nie tylko pozorną formę zewnętrzną, zmienną jak stroje, kapelusze, obuwie i rękawiczki damy! Good-bye mr. Roy-Duvergne!
Lady Rozalja bardzo dumnie skinęła głową kapitanowi i już zamierzała odejść, gdy od strony plaży rozległy się głośne okrzyki:
— Hallo! Hallo Stanton Baldwin-swimmer!
Lady Rozalja szybkim ruchem nałożyła okulary i, przyjrzawszy się tłumowi, zgromadzonemu koło kasyna, pogardliwie syknęła przez zęby:
— To ci krzykliwi zawsze Amerykanie witają swego
Strona:F. A. Ossendowski - Okręty zbłąkane.djvu/89
Ta strona została uwierzytelniona.