francuskiej obozów wojennych, gdyż w obwodzie Tazy do dnia dzisiejszego trwa walka z powstańcami, lub niepodległemi dotąd szczepami, nie uznającemi władzy sułtana marokkańskiego. Francuzi prowadzą operacje na południu przeciwko niepodległym plemionom — wojowniczym i dzikim góralom Ghiata i Beni Uarain; na północy zaś z powstańcami, którzy zamierzają pozbawić obecnego sułtana, wiernego Francji, tronu Idzisa I-go i wielkich władców Mahrebu.
Te powstania przeciwko sułtanowi stanowią epidemję miasta i mają charakter jak gdyby zarazy. Za panowania sułtana Muley Abd-El-Azisa, podniósł w Tazie rokosz i ogłosił się sułtanem Marokka samozwaniec, czyli po arabsku „roghi“ — Muley Mhammet, przezwany — Bu Hamara. Walka trwała dość długo, gdyż samozwańca podtrzymywał powstaniec marabut Amama z Algierji. Jednak sułtan zwalczył zuchwałego roghi, schwytał go i w żelaznej klatce przywiózł do Fezu, gdzie wystawił swego wroga na placu, aby gawiedź miejska mogła mu się przyjrzeć. Jednak Bu Hamara potrafił zbiec. Schwytany powtórnie i osadzony w klatce, został męczony głodem i następnie oddany na pożarcie lwom w menażerji pałacowej.
Wielki meczet, liczne zauja, kubby, grobowce, barwne „Suk“, karawan-seraje, pałace baszy, starszyzny i bogaczy, gmachy francuskie, koszary, mury, cmentarz nowy i cmentarz przedhistoryczny przebiegamy w pośpiechu. Zatrzymałbym się może na dłużej przy nekropolu, gdzie dawni nieznani mieszkańcy pozostawili po sobie setki mogił, zostałbym, nie zważając na rozpaczliwy ryk syreny naszego samochodu, wołającego na nas wielkim głosem, lecz przechodzę, bo już wiem, że te mogiły oddawna są wypatroszone przez poszukiwaczy skarbów. Ci poszukiwacze należą do osobnej kasty, mają nawet swoich marabut’ów, swoją magję, przez nich tylko używane zaklęcia i talizmany.
Jest to bardzo interesująca klasa ludzi, pełnych przedsiębiorczości, pomysłowości, zdrowego instynktu
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/117
Ta strona została skorygowana.