By ludzie żyli w mocnej wierze, cnotach i radości.“
Lecz z biegiem czasu Fez stał się przeludniony, a do jego rzeki i do ujętych w kanały potoków, źródeł i odnóg wartkiego uedu[1], zaczęto wrzucać odpadki domowe i spuszczać różne brudy. Zjawiły się śmiertelne choroby: tyfus, dezynterja, cholera, aż perjodycznie zaczęły wybuchać epidemje, mające źródło w zakażonej wodzie, o czem w końcu XVI-go wieku dość obszernie mówi portugalska „Copia do Imperio e reinos dos Xarifes.“ Arabscy lekarze zrozumieli zależność epidemji od zanieczyszczenia wody i jeszcze w XIII-ym wieku nakazywali używanie wody, płynącej poza murami miasta. Handlarze wodą, wszyscy ci murzyni i metysi, należą do jednego z niezliczonych cechów, czy „Klanów“ Fezu i są ludźmi uczciwymi. Do swoich worów nabierają wodę wyłącznie ze źródeł, płynących z gór, albo nawet przywożą ją na mułach z daleka, naprzykład ze źródła, położonego o 15 kilometrów od Fezu, a wpadającego do rzeki Sabu. Ta uczciwość jest wielkiem szczęściem dla „Fasi“, czyli mieszkańców Fezu, bo inaczej zarazki chorób znalazłyby w tych kozich worach niezdobytą twierdzę, a z niej robiłyby śmiałe wyprawy do żołądków i kiszek ludzkich.
Handlarz wodą jest poza uczciwością swoją trochę czarownikiem.
— Trochę... — podkreślił, opowiadając mi o tem Hafid — ponieważ nalewając wodę, mruczy magiczną formułę zaklęcia, tradycyjnemi ruchami zwilża swój worek zzewnątrz, posiada talizman, chroniący od zarazy, i ma dzwonek, którym odpędza „dżinnów“ — demonów choroby.
Chociaż handlarze wodą są uczciwymi typami i nawet „trochę czarownikami“, jednak, gdy przeciągając Fez w różnych kierunkach przez miesiąc prawie, widzieliśmy tych prawie dwieście tysięcy ludzi, o dość pierwotnem pojęciu o higjenie i sanitarji, a ciągle tło-
- ↑ Rzeka.