Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/152

Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ XI.
TAJEMNICE MEDERSA.

Znowu ogarnął nas rozpalony w płomieniach słońca i gorącej wiary Fez el Bali. Hafid, nie zwracając żadnej uwagi na upał, prowadził nas przez wąskie uliczki, z wiszącemi nad niemi balkonikami bogatych domów, o mocno zakratowanych oknach i dobrze zaopatrzonych w zamki drzwiach, Student nie chciał pozwolić nam na oglądanie straganów w jednym z „suk“ i z jego pałających oczu wyczytałem namiętne pragnienie pokazania czegoś, co jego samego pociągało.
Z jednego z „suków“ ujrzeliśmy wysoki, kwadratowy minaret z okrągłą kopułą na szczycie, upiększoną złoconemi kulami.
— Przed nami minaret głównego meczetu i głównej medersa „Karuin“! Tu kwitnie nauka Proroka i inne nauki, uznane w świecie mułzumańskim! — szepnął w zachwycie Hafid. Jest to uniwersytet, najbardziej poważany, posiadający najlepszych uczonych, najznakomitszych profesorów i największą liczbę studentów. Wszystkie inne medersa, a więc Bu Anania, Meshabia, Czerratin, Allarme, Sahridż, Seffarin są zależne od niej. Posiadają one też znakomitych profesorów w pewnych dziedzinach wiedzy, lecz nie mają takiego zespołu, jak uniwersytet, w którym cała nauka nasza ma najświetniejszych na świecie przedstawicieli! O, panie! Naprzykład za dawnych czasów w mojej medersa Sebbaïn wykładali znakomici znawcy naukę „riuaïa“, czyli siedmiu sposobów sztuki czytania Ko-