Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/165

Ta strona została skorygowana.

— Już od pewnego czasu bawię w Afryce — rzekłem — lecz nigdzie nie widziałem polityki gnębienia tubylców przez władze miejscowe, — zauważyłem. — Odwrotnie! myślę, że Francja w znacznym stopniu prowadzi politykę psychologiczną, obliczoną na dalekie przyszłe czasy, przed których nastąpieniem ludność kraju zdoła przyłączyć się do cywilizacji zachodniej, przystosować do niej swój kult i współpracować z Europą.
— No, tak! — odrzekł, nie namyślając się, — Marszałek Lyautey, gubernator Stegg i inni są ludźmi mądrymi, nie obrażają uczuć wyznawców Islamu, lecz za pomyłki i zbrodnie, dokonane tu i ówdzie przez te lub inne narody, musi odpowiedzieć cała biała rasa! Trudno będzie bawić się w skrupulatny sąd w chwili ogólnego wybuchu! — Jesteście dla nas obcymi z ducha, ponieważ duch wasz stał się niewolnikiem ciała. Poczucie boskiej sprawiedliwości zmieniło się u was w spekulację dla wytłumaczenia i usprawiedliwienia zbrodni. Wzbogacanie się stało się celem waszego życia. Bogiem waszym jest złoto, które zdobywacie rękoma niewolników, zmuszając ich do milczenia, pokory i pracy tylko dla was. Wasze spory, podstępy i wojny zrzuciły z chrześcijan maskę. Usta wasze wymawiają fałszywe słowa miłości, a ręka posyła śmiertelne pociski i kuje kajdany. Nie chcecie zrozumieć, że przyszedł czas, gdy wielki duch wolności przebiega ziemię od krańca do krańca, zagląda do każdego domu, do najmniejszego namiotu i woła ku sobie.
— Gdy wyzwolony zostanie świat ujarzmionych, wtedy boskie prawo rozstrzygnie, co mamy wziąć od waszej cywilizacji, a co mamy jej dać z naszego ducha. Wtedy nastąpi okres pokoju i szczęścia na ziemi!
Uczony tak się zapalił, że już przestał zachowywać ostrożność, porwany uczuciem. Nasz gospodarz kupiec był śmiertelnie przerażony i, gdy mówca odszedł, zaprowadził mnie do ciemnego kąta swego sklepu i szeptać zaczął: