gołębie i szpaki, chmarami latające nad dziedzińcem i wpadające nawet do sali, gdzie się znajduje „mihrab“.
Byliśmy tu świadkami bardzo przejmującej sceny. Gołębie i szpaki zaczęły nagle straszliwie hałasować, miotać się, przelatywać z gniazd na taras medersy i w trwodze powracać. Nie rozumieliśmy narazie przyczyny niepokoju, lecz wkrótce ujrzeliśmy małego sokoła, krążącego nad dziedzińcem. Na tle turkusowego nieba wydawał się różowym. Widocznie miał zamiar napaść na gniazda bezbronnych ptaków. Gołębie z łopotem skrzydeł uciekły, lecz szpaki czarną czeredą rzuciły się do walki. Sokół wywijał się naspatnikom i czasami sam atakował, jednak zmuszony był cofać się. Wtedy wydał przeraźliwie cienkie, jękliwe kwilenie i naraz cała gromada sokołów, niby eskadra samolotów bojowych zaczęła się zbliżać, milcząca i groźna. Szpaki nie ustępowały z pola walki. Nie wiadomo, czemby się to było skończyło, gdyby nie nowa eskadra, która zjawiła się niespodziewanie. Były to jaskółki. Z gniewnym świergotem zaczęły się uganiać za drapieżnikami i skubać ich dotkliwie, bo aż pióra leciały z sokołów. Nieprzyjaciel pierzchnął w nieładzie, goniony przez pułki jaskółek i krzyczące szpaki.
Przez medersę przepływa rzeczka Lemtyin, stanowiąca granicę pomiędzy medersa a meczetem. Naprzeciwko medersa Bu-Anania widzieliśmy ponury dom, gdzie się mieści „mtaher“, czyli sala dla obmywań. Jest to zagadkowy dom, dokoła którego toczy się oddawna spór. Na fasadzie tego budynku architekt umieścił trzynaście cedrowych konsoli, na których pozostało z dawnych czasów tyleż płaskich waz z bronzu. Jakie znaczenie mają te wazy? Uporczywie trzyma się ogólne mniemanie, wzmocnione autorytetem A. Péretié i A. Bel, że są to resztki jakiegoś olbrzymiego zegara, który miał dzwonić w te wazy. Świadczy o tem też i nazwa uliczki, prowadzącej do zagadkowego domu[1]. Nic nie pozostało z mechanizmu zegara i tylko na fra-
- ↑ Derb el Magana — ulica zegara.