Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/215

Ta strona została skorygowana.

ciśnięte usta i jarzące się oczy. Był to człowiek, który tak uporczywie przyglądał mi się przed murem w fezańskiej „medina“, gdzie stoi grobowiec Mulej Idrissa. W tej chwili jeździec ruszył i wraz z towarzyszami pocwałował w stronę Bab Fetouh.
— Kto ten jeździec w czarnym burnusie? — zapytałem Hafida.
— Nie znam go! — odparł. — Sądząc z ubrania i twarzy, jest to przyjezdny człowiek. Pewno z Tunisu, a może jakiś „hadż“ z dalekich stron...
Kupiliśmy sobie granatów i, jedząc soczyste, orzeźwiające owoce, powracaliśmy do miasta.