Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

wyższy przedstawiciel Francji — Protektor Marokka, gdy podczas pobytu sułtana w jego tradycyjnej stolicy przybywa do Fezu.
Przy ulicy El-Doub wznosi się monumentalny mur z olbrzymią bramą. Gmach ten podobny jest do twierdzy. Lecz za temi murami odkrywa się piękny widok na duży, marmurem brukowany dziedziniec z fontanną, trawnikiem, dekoracyjnemi drzewami i galerją, biegnącą dokoła. Na prawo od wejścia — klub oficerów francuskich; na lewo — muzeum, przed którem leżą kadłuby starych kolubryn portugalskich, włoskich i angielskich. Muzeum zajmuje kilka sal, pełnych światła, gdy dozorca otworzy okiennice, aromatu cedrowych pułapów i tajemniczości, przemawiającej z zebranych tu przedmiotów: starych Koranów, drogocennych opraw do nich, starego rzeźbionego drzewa z pałaców, świątyń i medersa, haftów, klejnotów, skrzyń, starej broni maurytańskiej, tkanin jedwabnych, wyrobów skórzanych, pasów i zasłon sułtańskich żon i nałożnic, naczyń majolikowych, — wiele z tych przedmiotów wykopano ze starych mogił około bramy Guissa; ślubna komnata sułtana i klatka, w której umęczono zuchwałego powstańca Bu Hammara z Tazy.
Gdyśmy obchodzili dzielnicę El-Aiun uliczkami, tonącemi śród gęstej roślinności, pod namiotami z pnących się roślin, spadł mi niemal na głowę mały potwór, niewinny lecz odrażający i straszny napozór. Był to kameleon pospolity (Chamaeleon vulgaris), długi na 20—25 centymetrów. Spadł z gałęzi magnolji, zwisającej nad uliczką, a teraz, wygramoliwszy się z kurzu ulicznego, nieudolnie posuwał się na swych nogach, o palcach ukrytych w dwóch skórzanych pochwach, tworzących napozór tylko dwa palce; są one jednak doskonale zastosowane do chwytania gałęzi i chodzenia po nich, w czem kameleon dopomaga sobie długim, a bardzo ruchliwym i giętkim ogonem. Jaszczurka szła, niezdarnie przewalając się na wszystkie strony i patrząc na nas uważnie swemi zagadkowemi oczami. Są to raczej ja-