Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

pozwolić na to, aby Abd-El-Krim zabierał dla swej armji prowjant z posiadłości sułtana Marokka. Tymczasem, przy przeciągającej się wojnie, Abd-El-Krim będzie zmuszony po wyczerpaniu zapasów w Riffie przyjść tu celem odżywienia swej armji, a może nawet dla poboru ochotników. Miejscowa ludność może, mimo wszystko, nie rozumiejąc następstw, dać ochotników, ponieważ szczepy berberyjskie lubują się w wojnie. Wtedy zmuszeni będziemy do większych operacyj wojennych...
Tak mówili oficerowie francuscy. Ja zaś myślałem trochę inaczej. Niezależnie od tego, czy operacje powstańczego wodza będą pomyślne, czy nie, — jego przejście granicy wpływów francuskich wydawało mi się nieuniknione. Słyszałem już przecież w Fezie wynurzenia uczonego i słowa człowieka o niewieściej twarzy, wyczuwałem niepokój w spojrzeniach tłumu ulicznego w Medina, znałem zresztą system bolszewików — tych burzycieli pokoju i ładu w całym świecie, i wiedziałem, że Abd-El-Krim będzie przez nich wyzyskany do końca. Namówią go do ataku w stronę Fez-el-Bali, będą mu dopomagali, aby zdobył miasto Idrissa, zainscenizują podniesienie świętej wojny i uczynią z tego awanturnika — nowego Mahdi. Tylko wspólne operacje Francuzów, Hiszpanów, Włochów i Anglików mogą sparaliżować ten plan, którego powodzenie zburzyłoby cywilizacyjną pracę białej rasy nietylko na północy Afryki, lecz i na całym kontynencie.
Jednak...
Jednak należałoby się porozumieć co do dalszych kroków i wysiłków w sprawie kolonizacji czarnego kontynentu, należałoby nie przeszkadzać sobie wzajemnie, co ja — przygodny podróżnik, zauważałem na każdym niemal kroku. Na tem polega słabość europejskich wpływów w obecnej dobie wszędzie poza granicami naszego kontynentu. Należy pamiętać o losach całej Europy, zdradzonej przez 130 miljonów Rosjan, dotąd uważanych za Europejczyków, lecz zmienionych pod