Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/249

Ta strona została skorygowana.

mięsa dość smaczną potrawę, a z serca i żółci — talizmany magiczne.
Pozostawało nam nie więcej niż sto kroków do naszych wierzchowców, gdy z kępy wysokiej trawy wywinął się zając. Komendant strzelił. Zając, fiknąwszy klasycznego kozła w powietrzu, upadł. Obejrzałem go. Był mniejszy od swych europejskich współbraci, miał cienkie nogi z bardzo rozrośniętem owłosieniem na końcach nóg, co naturalnie było koniecznem ze względu na miejscowość kamienistą. Zając marokański należy do gatunku Lepus aegypticus, który na południu i w Saharze nabiera barwy jeszcze jaśniejszej i jest mniejszy. Francuscy zoologowie nadali mu nazwę — Lepus isabellinus. Spotykałem tego zająca na kamienistej i piaszczystej pustyni za grzbietem Zab w południowej Algierji i skonstatowałem nadzwyczajne przystosowanie barwy zwierzątka do otaczającej go okolicy. Po powrocie do Taunat pożegnałem gościnnych oficerów i odjechałem.
Około 10-ej wieczorem przyjechałem do Fezu, biały, jak młynarz, i bardzo głodny, lecz Zochna przewidując to, poprosiła panią Ossun, aby dla mnie zostawiono kolację. A kolacja to była nielada jaka, ponieważ podano mi prawdziwy barszcz, o jakim marzyłem oddawna!