Przeprowadziłem historyczno-psychologiczną analizę tych dwóch tak zupełnie różnych osobistości dlatego, że Meknes to wielka księga, wypełniona prawdziwemi i zmyślonemi opowiadaniami o surowym sułtanie Mulej Izmail i zagadkowym, dzikim proroku Mohammed ben Aissa.
Przybywszy zaś do miasta Alauitów, do tej stolicy berberyjskiej, chciałem wiedzieć, z kim tu będę miał do czynienia, a że mimowoli miałem dużo wolnego czasu, literaturę historyczną przewertowałem sumiennie.
Postać Izmaila staje, jak żywa, gdy się zwiedza dzieło rąk jego! Nie tknął on prawie Medina[1], starego miasta, gdzie Almohadzi, Almorawidzi i Merinidzi uczynili wszystkio co mogli dla upiększenia miasta, lecz nie potrafili uczynić z niego nowego ośrodka nauki i sztuki i współzawodnika Fezu. Natura Berberów, wojownicza, surowa, stale niezadowolona i protestująca, a obojętna na piękno i kult, nie mogła na tem polu zwyciężyć Arabów i wyrafinowanych Maurów andaluskich.
W 1673-im roku zasiadł na tronie Mahrebu Mulej Izmail i przeniósł swoją stolicę do Meknesu, „pociągającego go swemi gajami, czystem powietrzem i zdrową wodą“, jak twierdzą kroniki, a w rzeczywistości — ważnem strategicznem położeniem miasta i życzeniem porzucenia Fezu z jego siecią intryg na rzecz ubóstwianych Merinidów, którzy okryli taką świetnością gród Idrissa II-go.
Cień Mulej Izmaila błąka się w Meknesie wszędzie i spotyka się na każdym kroku, gdy się tylko przekroczy bramę Bab Mansur el Aleuż, i gdy podróżnika otoczą wysokie, prawie cyklopowe mury, zbudowane z ubitej ziemi, zmieszanej z wapnem. To nie są mury, to — nieskończone szeregi murów, otaczających dawne pałace, meczety, pawilony, harem, stajnie, śpichrze
- ↑ Częściowo została zmieniona tylko wschodnia dzielnica.