Dwa razy tylko temu władcy, surowemu dla siebie i poddanych, wyrwały się słowa pychy. Stało się to wtedy, gdy sułtan pokazywał jakiemuś cudzoziemcowi wspaniały pawilon, gdzie miał być zawieszony na łańcuchach sarkofag z prochami Izmaila, oraz gdy posłał swego wielkiego wezyra — Ben-Aisza w swaty do wspaniałego Ludwika XIV-go, aby prosił króla Francuzów o rękę jego córki — pięknej księżnej Conti.[1]
Lecz być może, nie była to nawet pycha, lecz pewna myśl polityczna, dla której prawowierny muzułmanin, jakim był sułtan, zamierzał odstąpić od przepisów Koranu, obiecując, że księżna będzie wyznawała swoją wiarę i będzie korzystała z zupełnej wolności, tak samo, jak czyniła to na dworze swego ojca.
Piękna księżniczka miała, podług zamierzeń sułtana, zamieszkać w wielkim pałacu Dar Kbira. Nie wiadomo, co stałoby tu obecnie, gdyby „Conti la Belle, fille des dieux et des Amours“ przybyła do Dar Kbira. Teraz tu piętrzą się ruiny, gdzie pozostały jeszcze resztki mozaiki, rzymskich marmurów, wywiezionych z Wolubilisu, odłamki rzeźbionego gipsu nad mogiłami setek dzieci królewskiego rodu, a wszędzie — zielska, kupy kamieni i ziemi, gniazda gołębi i jaskółek, śmigających jaszczurek i wężów; w niektórych salach stoją muły i osły, pasą się krowy, i tylko w paru miejscach, otoczone ruinami i zwaliskami, przechowały się niewielkie cieniste ogródki z częścią gmachu, gdzie mieszkają ludzie. Gnieżdżą się tu rodziny bocznych linij, pochodzących od Mulej Izmaila, oraz starzy niewolnicy-emeryci, utrzymywani przez dynastję.
Jeden z potomków krwawego i zagadkowego sułtana i jakiś uczony mułła, spotkawszy nas śród ruin, pokazali część pałacu i opowiadali wzruszonemi, pełnemi zachwytu głosami o Mulej Izmailu.
Oprowadzali nas po starym pałacu Dar el Mah-
- ↑ Marja-Anna Burbońska, wdowa po księciu Conti, opiewana przez La Fontaine’a i madrygalistów tego czasu. Małżeństwo jej z sułtanem Marokka do skutku nie doszło.