W ciągu trzech dni postawił mi 62 cięte bańki i wyciągnął ze mnie moc krwi, za co przezwałem go „doktorem Wampirem“, Zochna zaś okładała mnie kompresami i dawała na poty.
Chorowałem 9 dni, aż wreszcie zacząłem potroszu wstawać, a wkrótce wychodzić na małe przechadzki. Byłem jednak zupełnie osłabiony, i dr. Vincent radził jechać w góry, bo w Meknesie, przy stałym sirokko, nie mógłbym przyjść do zupełnego zdrowia.
Pewnego razu dostaliśmy zaproszenie na herbatę i na obiad do jakichś miejscowych dostojników. Byłem jeszcze słaby, więc Zochna pojechała z naszymi nowymi przyjaciółmi.
Był to jej pierwszy debjut samodzielny śród Berberów i Arabów.
Niech więc sama opisze to, co tam zaszło. Umieszczam przeto rozdział z jej dziennika, pisanego jak na kobietę i artystkę bardzo szczegółowo, z niewątpliwym darem obserwacji.
A więc Zochna moja opisuje ten obiad w sposób następujący:
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/303
Ta strona została skorygowana.