południe od rzeki Regreg żyły jeszcze za jego czasów słonie, a osady handlowały nietylko produktami rolnemi, lecz także i kością słoniową, dzikiemi zwierzętami, owocami i rzadkiemi gatunkami drzewa. Z biegiem czasu przybywać tu zaczęli wygnani z Hiszpanji andaluzyjscy Maurowie i Żydzi i pomiędzy XV i XVI wiekiem, zaczęły się śród mieszanej ludności Rabatu i Sale rozwijać przemysł i sztuka. Taki nabytek wzmocnił sytuację korsarzy i podniósł ich przedsiębiorczość. W tym czasie okręty hiszpańskie, portugalskie, holenderskie i angielskie, powracające z Indyj, musiały przepływać w pobliżu brzegów Marokka. Piraci napadali na swych łodziach żaglowych na europejskie brygantyny i fregaty i odbierali im ładunek, brali do niewoli mężczyzn i kobiety. W tym właśnie okresie do krwi berberyjskiej wpłynęła nowa struga krwi hiszpańskiej i anglo-saskiej, a razem z nią krew indyjska, malajska i krew mieszkańców Jawy i Borneo. Stało się to dlatego, że Hiszpanie i Anglicy zawsze wieźli pewną ilość niewolników, nabytych lub porwanych na wybrzeżach Oceanu Indyjskiego.
W porcie Mogador opowiadano mi o kobietach, niegdyś zdobytych przez piratów z Sale, a pochodzących z krainy „Hend.“[1] Wszystkie one były „kahina“ — czarownice i umiały zatruwać białą broń.
Dopiero na początku XIX wieku marokańscy sułtani zniszczyli to gniazdo korsarzy i pod karą śmierci zabronili porywać chrześcijan do niewoli. Gdy sułtani zaczęli tu coraz częściej zaglądać, szukając najkrótszej i najbezpieczniejszej drogi pomiędzy północą, a południem Marokka, ludność tych dwóch miast podzieliła się zasadniczo. Sale pozostało siedzibą dawnych korsarzy i napływających zewsząd Berberów, a w Rabacie osiedlili się wyłącznie Arabowie i Maurowie andaluzyjscy. Niektóre rody andaluzyjskie przechowują podobno do obecnych czasów, klucze od swych domów w Kordobie
- ↑ Arabska nazwa Indji.