Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/320

Ta strona została skorygowana.

i Granadzie, porzuconych pod parciem Hiszpanów[1]. O tem mi ani w Rabacie ani w Sale nie opowiadano, ale zato mówiono mi, że w jednej rodzinie andaluzyjskiej przechowuje się stary, hiszpański miecz zdobyczny z napisem łacińskim, głoszącym:
„Nie wyjmuj mnie bez powodu, nie wkładaj do pochwy bez sławy.“
Dziwne wrażenie pozostawiają po sobie Sale i Rabat — miasta, stale z sobą współzawodniczące.
Mieszkaniec białego, stłoczonego, przygotowanego do oblężenia i oporu Sale, z pogardą spogląda na przeciwległy brzeg rzeki i mówi:
— Gdy trzeba znaleźć łgarza — w Rabacie go poszukać należy!
Sale, miasto tajemnicze, zamknięte w sobie, pełne wąskich uliczek, ukrytych za wysokiemi, mocnemi murami domów, z lochami i składami dawnych korsarzy. Jest to miasto kupców śmiałych, o szerokim rozmachu. Byliśmy na herbacie w domu inteligentnego mieszkańca Sale, pana Si Dżafar Naciri, przy ulicy Maanna. Dom odnowiony, lecz zbudowany podług dawnej modły. Jest w nim dużo miejsca na towary i można w nim wytrzymać długie oblężenie, chociaż zamiast niewolników w łańcuchach, pak i bel z łupem, broni białej i palnej, widzieliśmy tu piękną bibljotekę uczonego i gościnnego p. Naciri, portrety Marszałka Lyautey i plan Paryża. Nad miastem, dumnie, w samym środku, panuje meczet, a na dole, u stop skalistego brzegu, wbiegają na piaszczystą plażę długie węże piany, rozbijających się o mieliznę fal Atlantyku.

Rabat coraz bardziej traci wygląd marokańskiego miasta. Już w jego Medina[2] i Mellah[3] zjawiają się coraz to nowe domy europejskie. Na przeciwległej stronie, poczynając od wzgórza Tuarga, gdzie wznoszą się

  1. Maurice Zimmermann, Paysages et villes du Marse. Lyon 1923.
  2. Dzielnica arabska.
  3. Dzielnica żydowska.