kich władców, palonych potężną myślą i zamiarami, których objąć swoim wzrokiem — śmiertelny nie był w mocy. Moja modlitwa „La Illah Illa Allah u Mahomet Rassul Allah — Allah Akbar“ — była dla moich wojowników hasłem bojowem, obietnicą wieczystego szczęścia, potężnym zewem, budzącym niezłomną odwagę i wiarę w zwycięstwo. Patrzyłam z wysokości tych skał na ocean i odpierałam niewiernych zaborców. Tłumiłam powstania Maurów z Andaluzji, gdy porzucali swoją kwitnącą naukę, wspaniałą sztukę, rozległy handel i sięgali po miecze, zwalczając mego Kalifa; ujarzmiałam bunty korsarzy z Sale, tych nawykłych do niepokory i wolności mieszańców wszystkich szczepów i ludów. To ja Kasba Udaja!“...
Tak mówiły te mury, bramy i te porozrzucane wszędzie głazy, śród których Francuzi urządzali muzeum sztuki i przemysłu tubylczego, warsztaty artystów-wyrobników rabackich; tuż, śród starych drzew i kaktusów, w szczelinach murów, w cieniu walących się arkad, gnieżdżą się najbiedniejsze rodziny dawnych obrońców Kasby, bieleje balustrada kawiarni maurytańskiej. W cieniu drzewa pomarańczowego jakiś młody, piękny porucznik francuski, podając rozmarzonej panience tacę z ciastkami, jedną ręką nieznacznie obejmuje kibić swej towarzyszki. Ona się nie wzdraga, bo zaczarowały ją słowa ognistego oficera i łagodny, daleki szmer Atlantyku, upoiły świeże powiewy, zalatujące od oceanu, który, jak olbrzymia szafirowa kopuła, wznosi się przed oczami. Na tarasie małego domku arabskiego trzy kobiety, owinięte w burnusy, ukryły się za drzewami i przyglądają się młodej, pięknej parze. Z blasku oczu, z nerwowych ruchów rąk, zaciskających pod szyją „haiki“, można było odgadnąć myśli, pragnienia i marzenia mieszkanek starej kasby. Runęły jej mury, broniące dostępu od strony rzeki; lecz twarde i niewzruszone pozostały mury, oddzielające kobietę Islamu od jej własnych żądz i upodobań. Wzdychały więc, z niejasną, nieobjawioną tęsknotą
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/323
Ta strona została skorygowana.