siedem lat i siedem dni oblegający Tlemsen, jego żona Hiszpanka, emir Hassan Ali, święci uali Et Taghi, Bu-Mnina, a, jak głosi legenda, nawet sam Mahommet, posłaniec Allaha!...
Wspaniała jest ta obojętność, bo w niej się zawiera potęga i zwycięstwo życia, lecz niewysłowiony smutek zakrada się do duszy. Przygasają blaski słońca, barwy drzew, kwiatów, trawy i wody...
I nagle trwoga rodzi się gdzieś głęboko w sercu. Trwoga na myśl, że nietylko anioł ukojenia i przebaczenia odwiedził Czella, lecz i anioł zemsty i nienawiści.
Dzieje Marokka znają ten moment, gdy przeciwko Merinidom powstały szczepy pod dowództwem „mahdi“, pretendującego do tronu Mahrebu. Ten powstaniec był potomkiem ostatnich Almohadów, długo jeszcze opierających się potędze Merinidów. Mahdi mścił się na sułtanie za zwyciężoną dynastję, ścigał z namiętnem, szalonem okrucieństwem i wreszcie, przewidując swoją klęskę, zburzył Czella. Wojska sułtańskie z kasby Udaja odparły go; nie zdążył on dokonać dzieła zniszczenia, i grobowce „czarnego sułtana“ i jego następcy — pozostały nietknięte.
Jednak sama natura Atlasu, skąd przyszli Almohadzi, wciąż jeszcze prowadzi walkę z Merinidami, pragnie skryć ich mauzolea przed oczyma ludzi. Te drzewa, co zdobią Czella i nadają jej malowniczości, są potomkami tych, które zostały tu zasadzone przez władców — górali. Przywieźli je z ziemi ojczystej.
Arabski historyk Ibn Khaldun[1] tak opisuje ojczyznę Almohadów:
„W czasach, na długo poprzedzających Islam, szczep Masmuda władał górami Deren, które należały do najwyższych w świecie. Korzenie tych gór dochodziły do głębin ziemi, szczyty zaś wznosiły się do nieba i zapełniały przestrzeń swoim ogromem. Na tych szczęśliwych obszarach, którym natura dała wszystkie dary,
- ↑ Dzieło cytowane przez p. Victor Piquet: Le Maroc. Paris 1920. Str. 142—143.