dzinie leczenia tak samo, jak w czarach pomieszały się wszystkie przesądy ludów, z któremi stykali się Arabowie i Berberowie.
Arabska księga medyczna „Rahma“ jest dziełem zbiorowem, gdzie w nieładzie podane są recepty magiczne oraz lecznicze właściwości roślin i niektórych mineralnych źródeł i soli. Ta Rahma, gdy o niej czytałem, przypomniała mi imię Ramy, który, podług pojęć lamaitów centralno-azjatyckich, był magiem, lekarzem i władcą. Bardzo ciekawe jest zestawienie nazwy księgi Rahma ze słowem „Brahman“ z kultu wedyckiego. W Atharwa-Weda, która jest księgą zaklęć i formuł magicznych, słowo „Brahman“ oznacza modlitwę, zamówienie, zaklęcie. Bramin na dworach książąt pełnił obowiązki wieszcza, zaklinacza i lekarza[1]. Prawdopodobnie wojownicy muzułmańscy, walczący z buddyzmem, wywieźli z Indyj podstawy dla swej księgi Rahma. Muzułmański lekarz „Hakim“ zna magiczne formuły, właściwości roślin i posiada tajemnicze tradycje Platona, Arystotelesa, Hermesa-Trismegista i szkoły Aleksandryjskiej[2]. Do tego dołączyły się tradycje medyczne sławnych lekarzy arabskich Awenzoara, Awerroesa, Awicenn’y, Abulkazis’a i Razi. Gdy piśmienny człowiek, biegły w czytaniu Koranu, oddawał się studjom ksiąg magicznych lub medycznych, otrzymywał zwykle od medersa poświadczenie „idżaza“, że studjował księgę „Rahma“, co oznaczało, że był lekarzem. Dziedzicznym lekarzem jest każdy „szerif“, czyli potomek Mahometa. Teraz w Marokku podobno trudno znaleźć prawdziwego „hakim“, przechowującego wiedzę słynnych arabskich medyków; lekarzami, a właściwie znachorami są cyrulicy, kowale i szarlatani wszelkiego rodzaju. Władze francuskie rozpoczęły walkę ze znachorstwem; kryje się więc ono