Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/369

Ta strona została skorygowana.

„Stopa jego nigdy nie dotknęła ziemi Menara... Park zarósł trawą i chwastami, mury walić się zaczęły, runął pałacyk, rozsypawszy się w gruzy, zginęły, lub odleciały łabędzie... Ludzie bali się tu zaglądać...
„W dwa lata później Wezyr wynalazł sułtanowi żonę.
„Mulej Izmail nie chciał już milczącej, pokornej niewolnicy, bez woli, myśli i żądań. Do swego haremu w Meknesie wprowadził złotowłosą, o oczach, jak turkusy, o twarzy, jak świeża róża — dziewczynę z mglistej ziemi Brytów... Była to Lalla Aziza — „słonko poranne“; umiała przemawiać do duszy, rozumu i serca okrutnego Sułtana, jak równa do równego, jak można pani do niewolnika, to znów jako kochanka uległa do władcy i pana jej ciała i serca...
„Po śmierci Mulej Izmaila inni sułtanowie odrestaurowali częściowo Menara, aż Abd-Er-Rahman doprowadził dzieło Izmaila do końca. Odżyło ono, tylko czarne cyprysy pozostały, jak żałobne płaczki nad grobowcem pierwszej ludzkiej miłości despoty, miłości zawiedzionej i ośmieszonej...
— Mój panie! — zawołał Ali Ben Hassan — coby to było, gdyby rozpaczy i gniewu Sułtana, spowodowanych klęską w miłości, nie była uciszyła i rozproszyła słodka Lalla Aziza, „słonko poranne“?! Krwiąby się napełniło jezioro Menara!... Lecz przyszła ona, a z nią spłynęły do serca władcy ukojenie i chwilami nawet miłosierdzie“...
Nie chcę wiedzieć nic innego o Menara! nie chcę, bo wielki poeta, zrodzony u stóp Atlasu, zasłuchany w szept starych palm i oliwek, wpatrzony w martwą źrenicę jeziora Mulej Izmaila, snuł nam legendę tak piękną, rzewną o dwóch kobietach białych i cudnych, jak marzenie i o czarnym Sułtanie, krwawym a mrocznym, jak Samum o zachodzie słońca, które wylewa całe morze szkarłatnych blasków i promieni!... Niech cień Mulej Izmaila żyje i tu, śród rozłożystych, spróchniałych starców-drzew, niech wzdycha, niech woła,