znajdował się Tagadirt el Burn. Szczyty gór tonęły w mgle słonecznej i w lekkich oparach. Przed nami piętrzyły się najwyższe szczyty, ze śniegiem w szczelinach i po zacienionej stronie; te szczyty tworzyły groźny swym dzikim, ponurym chaosem — „cyrk“, gdzie, podobno, można spotkać panterę, polującą na muflony.
— Jesteśmy już w prawdziwym Wysokim Atlasie! — rzekł kapitan, zapalając papierosa.
Przypomniałem sobie, co mi opowiadał w Marrakeszu komendant Orthlieb, kierownik polityki francuskiej w tym obwodzie. Obszar górski jest od niepamiętnych czasów podzielony pomiędzy trzy potężne, feudalne rody książęce — Glaui, Gundafi i Mtugui, które nieraz walczyły z Sułtanami, a są spokrewnione z Almorawidami i dynastją Saadien. Są to tak zwani „władcy gór“, czyli „wielcy kaidowie“. Do ich rządów niechętnie mieszali się nawet Sułtanowie, starając się utrzymywać z tymi potentami dobre stosunki. Królowie Fezu i Rabatu powinni byli zawsze pamiętać, że na pierwsze skinienie ręki „władców gór“ podniosą się z bronią w ręku wojowniczy górale od brzegów Atlantyku, do wschodnich odnóg Atlasu, a więc szczepy Haha, Suss, Draa i Szleu, a za niemi szczepy, koczujące za Anti-Atlasem, te plemiona mieszane arabsko-berberyjskie z dodatkiem krwi tubylców Sahary.
Francuzi, wchodząc do Marokka, spotkali się z wrogim oporem i intrygami „wielkich kaidów“, lecz z biegiem czasu doszli z nimi do porozumienia, pozostawiając ich prastary, bo od XIII-go wieku ustalony ustrój feudalny, ich prawa i ich wpływy. Jest to, co prawda, państwo, czyli właściwie trzy państwa w jednem państwie Sułtana marokańskiego. Jednak zamiast wojny domowej, stała się ta kombinacja polityczna rękojmią spokoju i bezpieczeństwa na południo-zachodzie Marokka. Francuzi zagwarantowali uznanie praw feudałów przez Sułtana, Sułtanowi zaś ułatwili otrzymanie od szczepów górskich — daniny i wojowników.
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/406
Ta strona została skorygowana.