jemniczy zjadacze skorpjonów z sekty „Aissaua“ i naśladowcy proroka Berghuata, co w XII wieku zakazywał zabijania kogutów. Wydał taki zakaz dlatego, że wykrył magiczną siłę w mózgu, a szczególnie w oczach tego ptaka. Oczy koguta, widzące w nocy przyjście słońca, służą jako talizman dla proroków; mózg, zmięszany z aloesem i wanilją, a owinięty w skórę szakala, czyni człowieka niewidzialnym i niesłyszalnym dla innych.[1]
Na szosie i na mniejszych drogach spotykamy duże karawany wielbłądów i tłumy jeźdźców, bo przecinamy kraj zaludniony, posiadający nader żyzną glebę, słynącą w całym Marokku.
Wreszcie zjawiają się wille europejskie, a w parę minut potem, jak daleko okiem sięgnąć, leży Ocean; wcina się weń od północy masyw skalistego przylądka. Widzimy zygzakowatą linję brzegu, z biegnącemi ku niemu grzędami fal, wyżej — urwisty, wysoki brzeg; na nim Kubby, niewielkie zabudowania, aż odkrywa się przed nami cała Safi — dawna portugalska twierdza morska i kolonja.
Czarne mury fortów, zwisające tuż nad morzem, ciskającem na skały fale grzywiaste; setki małych i dużych białych domów, para minaretów, a nad wszystkiem — ze szczytu wzgórza panuje groźnie, otoczony cyklopiemi murami, dawny obronny zamek portugalski — Keszla, opuszczony przez zaborców w połowie XVI-go stulecia.
Jeszcze kilka minut i zajeżdżamy przed hotel. Nie zdążyłem jeszcze rozpakować waliz, gdy oznajmiono mi, że oczekuje mnie na dole p. Le-Glay.
Zbiegłem szybko nadół do poczekalni.
Maurice Le-Glay!
Dla mnie w tem nazwisku grała cała symfonja.
Maurice Le-Glay, kapitan Le-Glay, francuski administrator dużego obwodu z miastem Safi jako stolicą, jeden z najlepszych wykonawców polityki w tej części Mahrebu...
- ↑ E. Doutté, l. c.