sunki stanowią różne kombinacje figur geometrycznych, pokrywanych emalją o kolorach bardzo dyskretnych. W ostatnich czasach zaczyna się już do starej ceramicznej sztuki safijskiej zakradać modernizm, wciskający się szczególnie w dziedzinę rysunku. Piece garncarskie są opalane suchemi liśćmi palmowemi, przywożonemi z południa w formie wiązanek, lub snopkami suchej, twardej trawy.
Przeszedłszy około kubb, stojących w cieniu kilku palm, schodzimy na plac, gdzie oglądamy przeróżne towary, przeważnie misy i dzbany gliniane, wełniane ludowe tkaniny, kobierce z Cziadma, a nadto kilka bardzo drogich, może najdroższych w Marokku dywanów Glaua, dostarczanych z Tarudantu.
Po obiedzie, spożytym w hotelu, znowu zwiedziliśmy plac.
Oprócz pieśniarzy i akrobatów, znanych nam już z Marrakeszu i Fezu, widzieliśmy błazna. Był to młody Berber, o ładnej, wyrazistej, roześmianej twarzy i gęstej, kędzierzawej czuprynie.
— To — Draa! — rzekł pogardliwym głosem spahi. — Draa — to pół-berber, pół-murzyn...
Błazen tymczasem, komicznie gestykulując, coś opowiadał, a słuchacze pokładali się od śmiechu. Z tłumaczenia spahisa wywnioskowałem, że Draa wyśmiewa wszystko i wszystkich, bo mówił o hipokrytach, spotykanych w życiu codziennem na każdym kroku. Śmiał się z Imamów, co mają jedną żonę podług Koranu, a na uboczu — piękne niewolnice; dworował z mokaddem’ów, oszukujących pobożnych wszelkiemi sposobami; drwił z uczonych, zagłębionych w nauce, a nie rozumiejących rzeczy najprostszych; wyśmiewał baszów, kaidów i kadi.
Wreszcie zaczął przedstawiać kobiety z haremów; śpiewał i tańczył, jak one; pokazywał, jak starają się przypodobać swoim panom i jak ich oszukują. Wreszcie zaczął płakać i uskarżać się na głód, robiąc w naszą stronę figlarne oko.
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/432
Ta strona została skorygowana.