wytchnienia, wypierali zewsząd najeźdźców i tylko mury Mazaganu i zabójczy ogień jego dział wstrzymywał wojowników Islamu. Widocznie Portugalczycy tak dalece byli ściśnięci pierścieniem wrogiej ludności, że nie mogli zawsze korzystać ze słodkiej wody rzeki, wpadającej do mazagańskiej zatoki i ze studni i źródeł, wytryskujących z ziemi w pobliżu kubby Sidi Dauid. Sądzić o tem można z tego, że zbudowali podziemne cysterny, olbrzymie lochy i baseny ze sklepieniami, opartemi na ciosanych słupach kamiennych. Tu przechowywali zapasy wody dla załogi i kupców, eksploatujących sąsiednie wioski Dukkala, oraz morze koło Białego Przylądka, gdzie do naszych czasów łowi się najlepsze ryby i potworne langusty.
Jednak w starych klechdach Berberów — Dukkala, które zasłyszałem w Azmur od ślepego meskina-żebraka, przechowały się inne wspomnienia o podziemnych cysternach portugalskich.
— Opowiem wam, mumeni miłosierni, o starych dziejach! — mówił meskin jękliwym głosem, przewracając białkami oczu. — Ulubiony wódz sułtana El Mumsura — waleczny i płomienny Delim Ben Amara dostał się ranny w ręce portugalskich wojowników... Wprowadzono go do cysterny, skąd była wypuszczona wszystka woda, i przykuto łańcuchami do słupa. Zamknięto szczelnie jedyne okno w sklepieniu i zatarasowano drzwi. Otworzono loch dopiero po upływie pięćdziesięciu dni... Delim zmarł z głodu, a żarłoczne szczury pożarły jego ciało. Niech imię Delima Ben Amara przetrwa w pamięci wiernych na wieki! Niech będzie błogosławione imię Allaha!
Dostawszy franka, meskin znowu zaczął zawodzić skrzypiącym, jękliwym głosem:
— Mądra i miła Niebu Kahina, Lalla En Naami, nawoływała ludzi z pobliskich i dalekich „bled“[1] do walki z niewiernymi. — Portugalski wódz przekupił Araba-kupca, który, porwawszy Naami, przywiózł ją
- ↑ Wieś.