wyobrażające Mekkę, grobowiec Proroka i bohaterów z eposu arabskiego!
Wślad za szosą, lub drogą automobilową rozciąga natychmiast swoje cienkie macki telegraf i telefon, łącząc kisarja jakiejś nikomu nieznanej Bel Rhiada z Picadilli londyńskiem, z wielkiemi Halami Paryża, z madrycką Puerta del Sol, z bankami Rzymu i Berlina.
Wszystkie „tirs“, „hamri“, „zemel“, „Harrusza“ i „dahs“ — te przeróżnego składu gleby, pod wpływem sztucznej kanalizacji i zastosowania nawozu i współczesnych maszyn, stają się spichrzem nietylko dla Francji, lecz dla całego świata. Jest to kwestja, być może — najważniejsza. Coraz częściej zdarza się spotykać obliczenia różnych uczonych, szczególnie wspaniale prowadzonego departamentu rolniczego w Waszyngtonie, że za 15—25 lat ludzkość będzie odczuwała brak zboża. Tymczasem Marokko przedstawia duży teren dla uprawy zboża. Obecnie tylko nieznaczną część kraju eksploatują tubylcy i koloniści, pierwsi — dwa miljony, drudzy zaledwie 55 tysięcy hektarów. Ziemia Mahrebu rodzi niemal wszystko: pszenicę, żyto, owies, kukurydzę, proso, sorgo, boby, soczewicę, len, konopie, bawełnę, jarzyny, paszę dla bydła.
Bogactwo owoców pociąga do Marokka szczególniej Hiszpanów, Włochów i Greków: wino, oliwki, migdały, śliwki, morele, jabłka, pomarańcze, cytryny, daktyle, figi, japońskie „khaki,“ nawet banany dają dobre urodzaje i sporo towaru dla eksportu[1]. Roślinne barwniki z Mazaganu, Azmuru, Marrakeszu, stanowią ważny artykuł handlu wewnętrznego. Buraki i trzcina cukrowa, olejki: różany, pomarańczowy i geranjowy, rodzynki itd. mają zapewniony popyt w samym Marokku i w ościennym Algierze.
- ↑ Statystyka w Ann. Econom. et Fin. (w hektarach): wino — 6,8 milj., oliwek — 2,2 milj., migdałowych drzew 0,4 milj., pomarańczowych i cytrynowych drzew — 0,2 milj., palmowych drzew — 0,3 milj., figowych i innych — 2,3 milj.