Medyan podniósł rękę do góry i donośnym, rozkazującym głosem zacytował z Koranu znany werset:
„Strzeż swej żony i trwaj w strachu Bożym.“[1]
— Skąd wiesz, poco przyszedłem do ciebie, Sidi? — zawołał zdziwiony klijent. Przecież żywa dusza nie wie, o co chciałem cię pytać.
— Gdy wchodziłeś, ujrzałem na twoim burnusie te słowa Świętej Księgi, które wszystko mi objaśniły — odparł „uali“.
Innym znowu razem przyszła do niego młoda dziewczyna i padła mu do stóp.
— Chcesz znaleźć młodego i bogatego męża? — zapytał Abou-Medyan i, nie czekając na odpowiedź, ciągnął dalej:
— Słuchaj! Gdy spotkasz takiego, któregobyś chciała poślubić, daj mu możność usłyszeć twój głos i zobaczyć nogę twoją. On będzie wiedział, że jeżeli te ukrywane przez kobiety wdzięki są piękne, to całość też jest piękna. Idź i bądź szczęśliwa!
Ten jasnowidzący „uali“, nauczyciel, mędrzec i kaznodzieja został wezwany do Tlemsenu przez sułtana Jakób-El-Mansura, który chciał się naradzić z nim w sprawie przeniesienia swej stolicy do Marrakeszu. Starzec, który był wtedy w innem mieście, natychmiast wyruszył na wezwanie władcy, lecz zmarł na brzegu rzeki Isser. Sułtan zarządził wspaniały pogrzeb świętego marabut’a obok meczetu w El-Eubbad w popobliżu Tlemsenu.
Właśnie staliśmy z Zochną przed wspaniale rzeźbionemi w cyprysie podwojami, prowadzącemi do dużej „kubby“[2], gdzie spoczywały prochy Sidi Choaib-Ibn-Hocein-El-Andaloci, przezwanego Abou-Medyan lub Bou-Medin.
Kilka stopni prowadzi na małe podwórko, otoczone murem, wyściełane marmurowemi płytami i