Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/485

Ta strona została skorygowana.

Mury zbiorników są bardzo cienkie, nie więcej jak 50—60 centymetrów grubości, tworzy je ubita ziemia, zmieszana z kamieniami i cementem miejscowego wynalazku.
Pułk. Pariel opowiadał nam, że pewnego razu przyjechał do Figuigu jakiś urzędowy inżynier, młody jeszcze człowiek, który niedawno ukończył studja.
Ujrzawszy zbiorniki pełne wody, ujęte w tak cienkie mury, przeraził się i zaczął robić gorzkie wyrzuty pułkownikowi, że pozwala tubylcom na takie szaleństwo.
— Niech pan sobie wyobrazi, — mówił inżynier, — że ta masa wody przerwałaby mury i wylałaby się na oazę! Jakie zniszczenie i straty spowodowałaby taka katastrofa?
— Nie mogę sobie tego wyobrazić, — odpowiedział spokojnie Pariel — ponieważ te mury i baseny istnieją już około 150 lat i o takiej katastrofie nikt tu nigdy nie słyszał!
Istotnie budownictwo i roboty hydrauliczne Marokańczyków w Marrakeszu i tu — w Figuigu obalają wszelkie teoretyczne obliczenia inżynierów. Ale to tylko napozór, gdyż tubylcy w ciągu wieków zdołali zbadać wytrzymałość i właściwości swoich materjałów budowlanych, a ich formuły praktyczne, w przekładzie na język matematyczny, okazałyby się bez błędów i zarzutów.
Wogóle tubylcy Figuigu są w bardzo zażyłych i poufałych stosunkach z ziemią i skałami; wydać się może, że są gnomami — mieszkańcami podziemi, gdyż z łatwością zarywają się w ziemię i przebijają w niej korytarze, świdrują w skałach przejścia wężowe, nory krecie, jak mrówki lub robaki toczą ziemię, a jej krew — wodę wpuszczają w nowe, przez siebie założone żyły.
Ogromna to i wprost genjalna praca. Oddają się jej mieszkańcy wszystkich siedmiu wiosek, i nieraz gdzieś pod ziemią spotyka się tubylec ze wsi Zenaga ze swoim dawnym wrogiem z El Maiz lub z ksur Udaghir