Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/496

Ta strona została skorygowana.

Wszystko nagle zapłonęło, lśnić się zaczęło i połyskiwać.
Oddalający się od nas Figuig stał się wesołym i promiennym...
Lecz była to wesołość starca. Bo też starcem jest Figuig! Te ksur’y istniejące od wieków, te stuletnie „foggara“ i baseny, pełne wody źródlanej, z prastarej piersi ziemi utoczonej; rysunki przez pierwotnych mieszkańców na zaraniu istnienia ludzkości w skałach wyryte, — wszystko to starczym głosem mówi dobitnie o sędziwym wieku Figuigu, tego zakątka błogosławionego, cichego i uśpionego na skraju pustyni wśród nagich, barwnych gór.
Patrzyliśmy na północ w tej chwili, na płomienną północ Afryki, którą przecięliśmy wężową linją...
Tam, koło morza, szalał nieoględnie rzucony płomień nienawiści i wojny.
Już szerzył się, hucząc i sycząc dalej i dalej, ogarniając połami swego czerwonego płaszcza połać po połaci, szczep po szczepie, miasto po mieście...
Czyżby mógł dotrzeć aż tu, do tego cichego, melancholijnego Figuigu, do tych pogodzonych ksur’ów, do tych wyniosłych palm i nagich, barwnych gór?
Co się stanie wtedy z tymi ludźmi, którzy mają w sercach swoich inny ogień?
Ogień — bardziej gorący, bo roznieciła go twórcza ręka wielkiej miłości, przebaczenia i zrozumienia.
Ten ogień, jak promienie płonącego słońca Afryki, przerwie z czasem odwieczne zasłony mroków, oświeci wszystkie zakątki życia i triumfować będzie, jak wspaniały, możny, łaskawy władca, śród białych, żółtych i czarnych szczepów od kresu do kresu ziemi!


KONIEC.[1]



  1. Przypis własny Wikiźródeł Druga część podróży po Afryce północnej została opisana w książce Pod smaganiem samumu.