Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

śmierci, gdyż, spotkawszy „tergou“, nie wygłosił skutecznego zaklęcia, i „tergou“ zesłała nań „dżinnów choroby“.
— Co to jest „tergou?“ — zapytała Zochna.
Chłopiec opuścił oczy i milczał. Zrozumiałem, że boi się „dżinnów“, tych złośliwych i zdradliwych demonów, gdyż pora była już spóźniona.
Mohammet jednak wyręczył go.
— Tergou — objaśnił — jest to widmo kobiety, mającej władzę nad kilkunastu różnemi „dżinnami“. Można spotkać to widmo na skrzyżowaniu się dróg, lub pod samotnem drzewem, gdzie zaczyna łudzić wzrok, wyrastając aż pod obłoki, lub zmniejszając się do rozmiarów myszy. Wtedy należy wymówić zaklęcie „El Khams, El-Mitter, El-Ansab i El-Aglane“, aby nie ścigała człowieka.
Tymczasem płaczki przestały wyć i głośno szlochać, natomiast zaczęły zawodzić ponurą, tęskną pieśń pogrzebową:
„Gdzie on jest?“
„Rumak jego powrócił, on sam pozostał daleko.“
„Jego strzelba powróciła, on nie powrócił.“
„Jego miecz powrócił, on pozostał daleko.“
„Jego ostrogi powróciły, on zaś nie powrócił.“
„Gdzie on jest?“
Łkającym głosem na tę pieśń płaczek odpowiedziała wdowa:
„Mój namiot został osierocony.“
„Chłód nieznośny otoczył mnie.“
„Gdzie jest mój lew? Gdzie znajdę podobnego do niego?“
„Teraz pozostały mi tylko lęk i nędza[1]...

Orszak przeszedł, pozostawiając po sobie wrażenie z przeszłości, gdy to Arabowie, Berberowie i Kabylowie

  1. Taki przekład pieśni pogrzebowej dał mi w Tlemsenie Arab, słuchacz szkoły francusko-arabskiej w Fezie, podobną pieśń chóralną przytaczają A. Certreux i E. H. Carnoy w swej książce „L’Algérie traditionelle“ T. I. — Paris 1884.