życie swoje spędzali na rumakach w ciągłych bitwach i najazdach, a nie mogliby z pewnością sobie wyobrazić, że z tego wojowniczego okresu pozostaną im tylko pieśni żałobne na pogrzebach handlarzy daktylami, wełną i bydłem, nie znających innej broni, oprócz kija pasterskiego.
Dopędziłem orszak i zauważyłem, że nieboszczyka niesiono głową naprzód, czego nie robią ani chrześcijanie, ani Żydzi. Na cmentarzu zdjęto z głowy zmarłego turban i trzy razy rzucano nim o ziemię, wzywając Mahommeta. Gdy ciało z wielką ostrożnością, aby nie dotknęło czegokolwiek, opuszczono do mogiły i zasypano, wdowa i krewni zaczęli rozdawać chleb i figi żebrakom. Istnieje śród Arabów przekonanie, że każde ziarnko figi, danej żebrakowi, zmniejsza nieboszczykowi karę na tamtym świecie o jeden rok. Następnie na mogile ustawiono nad głową i nogami „mchabad“, czyli nagrobki.
Gdy się zaczęły zaklęcia, palenie wonności i nowe lamentacje, opuściłem cmentarz, cicho szemrzący swemi czarnemi cyprysami, gdyż od Terni zalatywać zaczął lekki wietrzyk wieczorny.
Gdy już zupełnie ściemniało, a na niebie płynął księżyc, dodający wszystkiemu tajemniczości i patrzący na walkę światła z ciemnością, wyszliśmy z Zochną i znajomym francuskim urzędnikiem, oddawna mieszkającym w Algierze, za miasto. Szliśmy w stronę El-Eubbad, drogą wśród sadów owocowych i winnic. Usiedliśmy koło studni, na zwalonych tu kamieniach, wsłuchani w cichy szmer źródełka i w głosy zasypiających ptaków i owadów. W trawie z szelestem przebiegały jaszczurki i dzwoniły cykady na wierzchołkach drzew granatowych. Nagle tę pełną dźwięków ciszę rozdarł głos ludzki.
Jakież to dziwne! Cisza nocna jest przepojona dźwiękami, lecz ona wsysa, wchłania je bez echa, a tymczasem sama pierzcha, drżąca i strwożona, na brzmienie ludzkiego głosu. Obejrzeliśmy się. Za płotem z fig
Strona:F. A. Ossendowski - Płomienna północ.djvu/70
Ta strona została skorygowana.