Zobaczył wreszcie biały budynek z flagą na maszcie, ustawionym na dachu.
Doktór sprawdził. Okazało się, że rzeczywiście stoi prawie naprzeciwko świątyni buddyjskiej, przed którą poznali się z przeorem Nang-Dacem.
Na białej ścianie budynku widniał jakiś szyld. Padało na niego światło wysokiej latarni naftowej.
Ku wielkiemu swemu zdumieniu doktór przeczytał napis:
U. S. A.“.
— Amerykanie w Singribari? — szepnął głośno Firlej.
Nie miał jednak najmniejszej wątpliwości, że znalazł tu na pograniczu tajemniczego Tybetu, na północnym skraju Assamu współobywatela — Amerykanina, gdyż flaga powiewająca na maszcie była gwiaździstą flagą Stanów Zjednoczonych.
— To może mi się przydać! — pomyślał z radością Firlej nie podejrzewając nawet, że stanie się to prędzej niż przypuszczał.
Należało jednak zbadać topografię i odnaleźć dom Parsa. Obok białego budynku firmy amerykańskiej stał długi parterowy dom z kratami w oknach. Drzwi jego były szeroko otwarte. Różni ludzie wchodzili i wychodzili z wnętrza.
— Zapewne jest to ten dom, o którym mówił mi hutuhta! — domyślił się Firlej. — Spójrzmy jednak, co się mieści dalej?
Za parterowym domem, który o ile można było sądzić w ciemności, przedstawiał się w formie czworoboku zamkniętego ze wszystkich stron, doktór ujrzał mały skwer, okolony szpalerami wysokich, piramidalnych topoli. W ich cieniu stał posąg na granitowej kolumnie. Świecąc sobie latarką Firlej odczytał napis na postumencie i dowiedział się, że wdzięczna Anglia wystawiła ten pomnik generałowi Archibaldowi Cambellowi za wyzwolenie północnego Assamu od najazdu Birmańczyków pod wodzą Maga-Bandali.