Leżał z podniesioną głową i wpatrywał się z ciemności w widoczną stąd sylwetkę swego pana. Od czasu do czasu wzdychał i popiskiwał pytająco i niecierpliwie.
Posłyszał wreszcie cichy szmer za drzwiami i jak gdyby ostrożne cmokanie.
Zrozumiał, że ktoś woła na niego.
Piesek postanowił zajrzeć do pokoju, gdzie, być może, znajdował się jakiś kobierzec na podłodze, bo spać na gołych deskach nie sprawiało mu przyjemności, szczególnie dziś, kiedy miał cały brzuch i łapy pocięte i pokłute ostrą trawą górską.
Podszedł więc do drzwi i oparłszy się o nie pchnął całym ciężarem ciała.
Drzwi nie uchyliły się jednak.
„Knox“ zrozumiał, że są zamknięte, więc słysząc wciąż nawoływujące cmokanie i dobrze mu znane słowa „little dog“ stał przekręciwszy zaintrygowany tym łebek na bok i nasłuchując z nastawionymi uszkami.
— Dear little dog![1] — dobiegał go cichy, przejmujący szept, przechodził w cmokanie i lekkie pogwizdywanie.
„Knox“ przednimi łapkami zaczął drapać drzwi, chcąc koniecznie dostać się do zamkniętego pokoju. Podobał mu się głos rozlegający się spoza drzwi i łagodne cmokanie, lecz najważniejsze było to, że nieomylnym węchem wyczuł, iż za drzwiami stoi kobieta... młoda kobieta.
Ach, piesek bardzo tęsknił do delikatnej pieszczoty miękkich dłoni kobiecych! W domu przepadał za pieszczotą i zabawą z Izą, siostrą swego pana. Jakże się cieszył, kiedy z teką pełną książek i zeszytów powracała ze szkoły!
Wiedział, że za drzwiami znajduje się inna jakaś kobieta, ale i ona miała tak bardzo łagodny, a nawet smutny głos i czegoś żądała od małego „Knoxa“.
Po pewnej chwili foxterier posłyszał cichy rozkaz:
— Kładź się i czekaj!
- ↑ Drogi, mały piesek.