Strona:F. A. Ossendowski - Pierścień z Krwawnikiem.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy przytoczono wygodny fotel na kołach, Hill ulokował w nim troskliwie sira Mellingtona, który był mu za to bardzo wdzięczny. Anglik wyciągnął się rozkosznie z nogą nieco podniesioną na miękkim wałku i słuchając Hilla zdrzemnął się, zmęczony długą podróżą i nieprzespaną nocą.
Z piętra dobiegł dźwięk gongu, a po chwili Amerykanin zobaczył służącego, który trzymając jakiś papier w ręku zbiegł po schodach do holu i wypadł na ulicę.
— Hm... tegom się właśnie spodziewał... Taka to była najpilniejsza sprawa miss Atri-Maji! — uśmiechnął się Hill, małymi łykami ciągnąc whisky z wodą sodową, co, jak dowodził z własnego doświadczenia, znakomicie wzbudza apetyt.
W jadalnym pokoju Assamczycy pod komendą Filipińczyka Albaja nakrywali do stołu.
— Śpieszcie się — mruczał do nich kucharz — bo mi zupa z gniazd jaskółczych wygotuje się i przepali!...
Słysząc lekkie pochrapywanie sira Mellingtona, Hill wyszedł na palcach z salonu i naradzał się z adiutantem radży. Musiał wiedzieć, kogo wedle etykiety i stanowiska służbowego należało zaprosić na lunch. Okazało się, że przybyło zaledwie dwie osobistości zasługujące na zaszczyt zaproszenia na obiad z radżą i gubernatorem Bengalu.
Assamczyk — woźny pobiegł niebawem do biura policyjnego, niosąc zaproszenie dla wice-prokuratora sądu w Patna i dla szefa policji całego obwodu. Adiutanta — sympatycznego młodego oficera, Hill zaprosił osobiście, po czym wszedł do jadalnego pokoju i rzucił okiem na stół.
Zdumiał się ujrzawszy nakrycia na osiem osób.
— Skąd wiedziałeś, że będzie właśnie tyle gości? — spytał Filipińczyka.
— O, o! — odparł z dumą kucharz i majordom w jednej osobie. — Poleciałem do inspektora Spencera i zapytałem go kogo ma u siebie. Znam się na hierarchii biurokratycznej, mister Hill!
— Ale dlaczego właśnie osiem, a nie siedem nakryć, jeżeli mówisz mi, drogi Albaju, o hierarchii?